piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 8


Witajcie ! Przez przypadek usunął mi się rozdział 8, a to był jedyny, którego kopii nie miałam i pisałam go jeszcze raz. Bardzo starałam się by był podobny do poprzedniej wersji i mam nadzieję, że tym co nie czytali się spodoba, a rozdział i tak dedykowany Lupince <3 Proszę o zostawienie po sobie komentarza. Będzie mi bardzo miło ;)) A teraz zapraszam do zgłębienia lektury ;*


*Oczami Toma*
  Czy ja do reszty zdurniałem przez te kilka miesięcy w tym głupim grobie ? Szukam sobie przyjaciółki Pottera, która dałaby się za niego pokroić. Gdyby nie ta głupia przepowiednia to pewnie dalej bym się przewracał w trumnie, ale dlaczego właśnie ona ? Już nic nie rozumiem, a zwłaszcza słów tej wróżby.

  Po raz kolejny wziąłem szklaną kulę do ręki, by ponownie usłyszeć tak dobrze znane mi słowa napawające mnie jakimś dziwnym, nieznanym uczucien :

A ten, który śmierci się nie boi

Powróci zza grobu.

Łza krystalicznie czysta

Uroniona z oka niewinnej,

Która jedynie własną wolą 

Próg cmentarza przekroczyła

Stanie się dziełem wskrzeszenia.

Mugolaczka powróci go do życia

I od tej pory staną się jednym,

A Czarny Pan zyska moc, której nie znał



*Oczami Harrego *
Od kilku tygodni siedzieliśmy u Hermiony. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak roztrzęsionej i przestraszonej. Jest blada jak ściana i mało je. Strasznie chciałbym poprawić jej humor, ale nie wiem jak. Bardzo mi na niej zależy. Zawsze zależało, ale nigdy jak na kobiecie mojego życia, ale teraz to się zmieniło. Zawsze była nią Ginny, ale rozstaliśmy się pół roku temu. Przez pewien czas chciałem do niej wrócić, ale szybko mi minęło, bo widziałem, że jest szczęśliwa i to na pewno nie dzięki mnie.
Ostatnio Blaise wygadał się, że od dłuższego czasu się spotykają. Ucieszyłem się, że układa sobie życie.  Długo nad tym myślałem i wydaje mi się, że teraz to właśnie Hermiona jest tą, której potrzebuje. Przy Ginny nie czułem się tak „wyjątkowo” a przy niej jest inaczej Wydaje mi się, że ją kocham i chyba czas jej to powiedzieć, bo widziałem jak Malfoy się na nią patrzy i jak wychodzi zaraz za nią. Zaraz, wychodził za nią ? Jak mogłem być takim debilem ? Przecież on jest śmierciożercą ! To na pewno wszystko jego wina. Chyba zaraz go zabiję.
  Ruszyłem po schodach do góry po różdżkę, gdy  poczułem drobną rękę na swoim ramieniu. Odwróciłem się i stałem twarzą w twarz z przyjaciółką.  – Harry, coś się stało ? Jesteś strasznie spięty.- powiedziała zaniepokojona. –Chcesz porozmawiać?-
-  Hermiona z miłą chęcią z tobą pogadam jak tylko zabiję tego pieprzonego Malfoya. – rzekłem starając się mówić, a nie syczeć z gniewu. – Harry, co Ci zrobił Malfoy ? – zapytała jeszcze bardziej poddenerwowana. – Oh nie udawaj, że nie wiesz. To wszystko jego wina ! Jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć.- wyrzuciłem z pretensją. – Ej, to nie tak. ! Uspokój się i posłuchaj. – powiedziała tonem prawdziwej Hermiony Granger, a nie przestraszonej nastolatki. – Draco próbował mnie wtedy przeprosić chyba, ale nieudolnie mu to wyszło, bo wkurzona deportowałam się. Chciałam do domu, ale wylądowałam na jakimś cmentarzu. Wyglądał jak ten, o którym opowiadałeś, że zginął na nim Cedrik Digory. Zobaczyłam tam grób Toma Marvolo Riddla i przestraszona wróciłam po samochód, a potem pojechałam do domu.  Tam przestraszył mnie Dracon i zemdlałam. Ocucił mnie i przeprosił za swoje zachowanie.
*Oczami  Hermiony*
  Widziałam, jak Harry zaciska pięści, gdy wspomniałam o pocałunku, ale udawałam, że wcale nie zobaczyłam. Gdy skończyłam mówić  zdenerwowany do granic możliwości wykrzyczał – Nie wierzę ci ! Na pewno zmodyfikował ci pamięć. Legilimens – ryknął, ale chyba zapomniał, kto w tym domu jest mistrzem  oklumnecji. Bez trudu odparłam atak i uderzyłam chłopaka z otwartej dłoni w twarz krzycząc – Jak śmiałeś ?! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i ufamy sobie nawzajem ! Jak widać myliłam się.- zakończyłam i poczułam się przyparta do ściany. W jednej sekundzie usta chłopaka znalazły się na moich rozpaczliwie je całując. – Drętwota – wrzasnęłam odpychając go od siebie i wbiegłam do pokoju trzaskając drzwiami. Zabezpieczyłam je na wszelkie sposoby i upadając na podłogę rozpłakałam się jak dziecko. Nie wiem ile tak trwałam, ale na dworze powoli robiło się ciemno. Naszła mnie wielka ochota na spacer po chylącym się ku wieczorowi Londynie.
  Zabrałam torebkę  z chusteczkami, kluczami i różdżką i zaczęłam odbezpieczać drzwi. Zajęło mi to dobrą chwilę. Pawie bezszelestnie weszłam na schody i ruszyłam po cichu do werandy. Już miałam ubierać buty, gdy usłyszałam zachrypnięty, nieśmiały głos – Hermiona, ja przepraszam, że zrobiłem to..wszystko, czym sprawiłem ci przykrość . Wcale nie twierdzę, że konspirujesz z tą tlenioną fretką. – powiedział Harry. –Ja nie chcę twoich przeprosin. Chcę osoby, która nie pozwoli się mi mazać się bez powodu, ani nie da mi tego powodu. Chcę przyjaciela Harry !- odrzekłam dziwiąc się spokojem w swoim głosie.  – Kiedy ja nie potrafię być twoim przyjacielem ! Jesteś dla mnie kimś dużo więcej niż tylko przyjaciółką .  Chcę ci powiedzieć, że…że chyba cię kocham.- rzekł zdesperowany.
Gdy doszło do mnie, co właśnie usłyszałam zamarłam, a oczy prawie wyszły mi na wierzch. – Harry ja..- urwałam na co on – Hermiona, ja wiem, ale pozwól mi to zrobić ostatni raz.-
Nadal stałam bez ruchu, co chłopak chyba uznał za zgodę, bo po chwili stał koło mnie, złapał delikatnie moją lewą dłoń i muskał moje usta. Najpierw niepewnie, potem coraz śmielej.  Bezwiednie zaczęłam oddawać pocałunek. Czułam, jak się uśmiecha. Wplótł swoje palce w moje włosy zmniejszając między nami odległość.  Zaczęłam tracić nad sobą kontrolę. Wyjęłam swoją dłoń z jego i zarzuciłam mu obie na szyje. Zaraz potem moje stopy oderwały się od ziemi i byłam niesiona przez chłopaka do salonu.
  Usiadł na kanapie, a mnie usadził okrakiem na swoich kolanach bez przerwy całując. Jedną ręką podtrzymywał moją głowę, a drugą głaskał  mnie po plecach. Dotknęłam jego policzka i poczułam, że jest mokry.  Oderwałam się od ust przyjaciela i spojrzałam na niego.  Płakał.  – Co jest ?- zapytałam, a on tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu mówiąc cicho – Nic.-                                                                               Z tymi roztrzepanymi włosami, cudnym uśmiechem i oczami błyszczącymi od łez wyglądał jak anioł. Chyba żadna kobieta nie powstrzymałaby się  teraz przed skradnięciem mu całusa.  Szybko i mocno pocałowałam jego usta, a potem wtuliłam się w przyjaciela. Czułam, jak całuje mnie we włosy, a potem odsunął twarz.
*Oczami Harrego*
Długo siedziała we mnie wtulona jak w ulubionego misia. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, byłem ogarnięty szczęściem. Wreszcie zebrałem się w sobie i zacząłem – Hermniona dziękuję. Ja wiem, że dla ciebie to nic nie znaczyło, ale dla mnie o było jak dar od Merlina. – powiedziałem, na co ona oderwała się ode mnie mówiąc – Harry, jesteś moim przyjacielem i nic co jest z tobą związane nie jest mi obojętne. Jesteś dla mnie bardzo ważny. Może nie tak, jakbyś oczekiwał, ale jednak. – zakończyła uśmiechem.  Odwzajemniłem ten gest.
   Byłem tak zaabsorbowany moimi myślami, że nie zauważyłem, że dziewczyna wpatruje się w moje oczy. Wiedząc, że ona jak nikt inny potrafi wyczytywać z nich emocje spuściłem zawstydzony głowę. Nie chciałem, by wiedziała jak bardzo jej teraz pragnę. Niestety mój ruch nie spotkał się z jej aprobatą i podniosła moją głowę.
*Oczami Hermiony*
Zobaczyłam jego zmieszaną minę i już miałam wstawać z jego kolan, gdy zostałam pociągnięta na dół. Za chwilę znów poczułam usta przyjaciela na swoich. Tym razem całował z większą niż do tej pory pasją, która przeniosła się też na mnie.  Obdarowywaliśmy się rozpaczliwie pocałunkami. Po raz kolejny Harry wziął mnie na ręce i nie zaprzestając pieszczoty niósł po schodach. Kopniakiem otworzył drzwi do swojej sypialni i tak samo je zamknął. Położył mnie na łóżku, a sam klęknął między moimi nogami. Swoje usta przesunął na szyję zostawiając na niej mokre ślady. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Potem już czułam jego ręce na plecach, pod koszulką, której po chwili nie miałam na sobie. Nie chcąc pozostać dłużną, zaczęłam rozpinać guziki od koszuli chłopaka równie zręcznie się jej pozbywając. Jeździł swoimi ciepłymi dłońmi po moich rozpalonych plecach całując mój dekolt. Nagle jego ręce znalazły się pod materiałem moich legginsów na moich pośladkach. Złapał za gumkę w pasie i zaczął je zsuwać. Pomogłam mu nieco i już po chwili siedziałam  przed nim w samej bieliźnie. Wrócił do całowania mnie w usta po chwili zjeżdżając po szyi na mój brzuch. Drażnił językiem mój pępek, a potem znów wrócił do warg. Jego dłonie delikatnie masowały mi plecy, gdy chłopak oderwał się ode mnie.  Jego policzki przybrały szkarłatny odcień i w tej chwili poczułam, że mój stanik jest odpięty. Ramiączka opadły, ale miseczkom nie pozwoliłam opaść zaciskając ramiona. Wtedy przyszło otrzeźwienie…
   Zerwałam się z miejsca, zgarnęłam ubrania i wybiegłam rzucając przez płacz krótkie – Przepraszam.- Wbiegłam do łazienki i upadłam na zimne kafelki, które nieco ukoiły moje nerwy, ale w głowie cały czas huczały mi myśli w stylu – On tego pragnął, a ty stchórzyłaś.-  A może ja wcale nie chciałam stamtąd wychodzić ? Sama już nie wiem. Ale jeśli bym nie chciała, to bym nie wyszła.  – Dość- krzyknęłam głośno, a moje słowa odbiły się echem od ścian.
   Podniosłam się, ubrałam, zmyłam ten nieszczęsny makijaż i  uczesałam się. Potem zamaskowałam sińce pod oczami i wyszłam z łazienki kierując się do holu.

    Ubrałam ulubione, czarne czółenka i podniosłam wcześniej upuszczoną torebkę i wyszłam za drzwi. Zobaczyłam przy furtce czarną plamę, ale nie widziałam co to, bo było już całkiem ciemno. Biegłam tak szybko na ile pozwalały mi buty. W odległości kilku metrów wiedziałam, że to jest człowiek.  Po chwili klęczałam obok poszkodowanego i już miałam zabrać jego ramię z twarzy, by ocenić jego tożsamość, gdy usłyszałam bardzo słaby, ledwie dosłyszalny głos – Nie, Herm…Hermiona. To pułapka.- majaczył ranny. Szybko chwyciłam za ramię owej persony i zanim zdążyłam wypowiedzieć jej imię poczułam nieprzyjemne pociągnięcie w okolicy pępka i już nie klęczałam na ziemi, ale na zimnej podłodze. W świetle pochodni ujrzałam twarz człowieka i jego płomiennorude włosy. –Ron…  

4 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację :D Rozdział cudny, nie wiem już jakie epitety tu dawać, serio ♥ Jesteś tak mega utalentowana, że sama chciałabym tak pisać :D Pozdrawiam i zapraszam na rozdział 19 samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha <3 Już do ciebie wpadam, bo ciekawość mnie zrzera *.*
    Buziakii, Noxie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny :3. Masz talent. Zapraszam na bloga: elitahogwartu-nastepnepokolenie.blogspot.com
    To nie moj blog, ale i tak fajny. A autorce tego bloga robie niespodzianke, i chcialabym, by bylo kilka wiecej wejsc :-D. Z gory dziekuje <3.

    Blog Twoj rowniez jest fantastyczny ! Jeden z najlepszych, ktore czytalam. Pozdrawiam i weny zycze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję pięknie ;)) Wpadne na pewno, jak będę miała chwilkę ;*
    Dziękuję za pochwałę <3
    Buziaki, Noxie ;*

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że się podobało ;) Proszę, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. ;D