sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9

  Witam Was kochani ! Ponieważ nie zdążyłam ze świątecznymi życzeniami to pragnę Wam życzyć Magicznego Nowego Roku ! Niech będzie on pełen sukcesów i samych Wybitnych ocen ;3
   Proszę, zostawcie po sobie jakiś ślad, bo chciałabym wiedzieć ile osób to czyta ;)) Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona, dlatego śmiało zapraszam do komentowania ( również anonimowo ) Zostawcie po sobie kropkę, kreskę, cokolwiek, żebym wiedziała, że faktycznie kilka osób czyta to opowiadanie :)))
A teraz zapraszam do przeczytania moich wypocin. ;>
* Oczami Hermiony *
     Nie obchodziło mnie gdzie jestem. Widziałam, że Ron jest ranny i muszę mu pomóc. Odchyliłam ostrożnie jego głowę do tyłu i próbowałam zatamować krwawienie. Chłopak był nie przytomny, a krew uporczywie dalej sączyła się przez chusteczkę. Wtedy usłyszałam ten paraliżujący moje wszystkie mięśnie, lekko syczący głos. - Hermiona. Cóż za spotkanie. Dawno się nie widzieliśmy. - sarknął uwodzicielskim głosem, a zaraz potem już stał przy mnie kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. - Ładnie to tak się przede mną ukrywać ? Powinnaś ponieśc karę, ale z racji tego, że uczę się panować dla ciebie nad emocjami wyjątkowo tego unikniesz. - rzekł, jakby sam do siebie, a po chwili już stałam na nogach patrząc mu w twarz. Zrobiło mi się słabo i wszelkie kolory opuściły moją twarz, gdy dotarło do mnie, co właśnie powiedział Voldemort. Nagle mój umysł się obudził i przypomniałam sobie o Ronie.
- Proszę, nie rób mu krzywdy. To mój przyjaciel. Błagam - wyszeptałam płaczliwym głosem, a ten tylko się uśmiechnął irytująco mówiąc - Nic już się nie da zrobić moja droga. Jad już się rozlał po całym ciele. Teraz on umiera. Może nie dostałaś kary cielesnej, ale nie myśl, że cię nie dotyczy Gdybyś od razu wróciła, to mogłabyś tego uniknąć. - zakończył pobłażliwym głosem.
  Upadłam na kolana i zakryłam oczy rękami, ale łzy nie płynęły. Jakbym wcale nie chciała płakać.
Poczułam szarpnięcie na ramieniu i znowu byłam w pozycji stojącej. - Nigdy. Więcej. Tego. Nie rób. - wysyczał do mojego ucha. Przeraziłam się jego bliskością, ale zaraz odsunął się jakby czytał mi w myślach.
- Uspokój się. Nie jestem jakimś zboczeńcem Hermiono. Ty jesteś jedyną osobą, która może spełnić przepowiednie. Jeśli się ona nie spełni to oboje zginiemy. To jedyne wyjście.-
  Momentalnie cały strach zniknął, a ciekawość zajęła jego miejsce. - Chcę dowodu. Dowodu, że to co mówisz jest prawdą. Chcę zobaczyć przepowiednie.- odrzekłam tajemniczym głosem czarownicy z piekła rodem. Czarny Pan tylko uśmiechnął się szarmancko i podał mi szklaną kulkę wiekości mugolskiej piłki tenisowej, wewnątrz której kłębił się biały dym, a w głowie usłyszałam następujące słowa :
A ten, który śmierci się nie boi
Powróci zza grobu.
Łza krystalicznie czysta
Uroniona z oka niewinnej,
Która jedynie  rewłasną wolą
Próg cmentarza przekroczyła
Stanie się dziełem wskrzeszenia.
Mugolaczka powróci go do życia
I od tej pory staną się jednym,
A Czarny Pan zyska moc, ktorej nie znał.
Stałam osłupiała, gdy nagle mój umysł podświadomie znalazł 'haczyk'.
- Ale przecież sam mówiłeś, że jestem czystej krwi, a tu jest mowa o mugolaczce.- powiedziałam przesłodzonym głosem. - Masz rację. - odezwał się. - Ale przecież całe życie uważałaś się za szlamę i taką cię wszyscy znali.- rzekł z wyczuwalnym triumfem. - Skoro tyle o mnie wiesz, to może przynajmniej wyjawisz mi moje prawdziwe nazwisko- prychnęłam wkurzona. - Lestrange. Nazywasz się Lestrange. Jesteś córką zmarłej siostry Rudolfa Lestranga. Ojciec jest nieznany.
Z początku wszyscy byli przekonania, że jesteś przypisana młodemu Malfoyowi, lecz zaginęłaś. Podobno nawet jest taka przepowiednia,ale gdyby miała on jakieś znaczenie to czy stałbym tu?- zapytał retorycznie z tym durnym uśmieszkiem na przystojnej twarzy. - A skoro już normalnie rozmawiamy, to mam propozycje nie do odrzucenia.- zaczął. - Przyłącz się do mnie, a razem zapanujemy nad światem i wszyscy oddadzą nam chołd. Zgódź się, a razem wrócimy mu życie.- wskazał na martwego już Rona.- Obiecuję, że twoi przyjaciele będą bezpieczni. Harry Potter nie jest już zagrożeniem więc i jemu dam wolne życie, ale pod tym jednym warunkiem. Zostaniesz u mojego boku. Daję ci dwa dni na przemyślenie. Przez ten czas pochowajcie go i zapewnijcie jego ciału wieczną postać. Teraz oddal się spowrotem, do swojego domu i wróć tu jutro rano, bo mam ci jeszcze coś do powiedzenia. Miłych snów, Hermiono.- powiedział i zniknął.
 
  Podbiegłam do nieżywego już przyjaciela, złapałam go za ręce i przeniosłam nas pod furtkę mojego domu. Przeniosłam jego ciało pod obszar zabezpieczeń i zaczęłam głośno szlochać wołając o pomoc. Bezsilnie klęczałam nad jego ciałem modląc sie w duchu, żeby to wszystko okazało się snem. Za chwile z domu wybiegł Harry. Podbiegł do mnie szybko krzycząc - Kto to jest ? Hermiona kto to jest ?!-  Nie dał mi odpowiedzieć, tylko sam odepchnął mnie od ofiary. Patrzył się pusto w martwą twarz przyjaciela, by zaraz potem  zakryć twarz dłońmi. Słyszałam jak przełykał łzy. Było mi słabo przez wszytkie wydarzenia z dzisiejszego dnia, więc wpółprzytomnie zdjęłam zaklęcia ochraniające dom, złapałam Pottera, który ściskał w rękach ręke Rona za ramię i po chwili byliśmy w Norze.
* Oczami Draco*
  Na wezwanie nie musiałem długo czekać. Tydzień po moim spotkaniu z Hermioną Mroczny Znak zapiekł i już wiedziałem, że wszystko co mówiła było prawdą. Dotknąłem znamienia różdżką i znalazłem się w dobrze mi znanym pokoju w Malfoy Manor. Nienawidziłem tego miejsca. Wręcz się nim brzydziłem. Tylu niewinnych ludzi tu zginęło, że nie idzie tego zliczyć.
  Zobaczyłem, że przy długim stole siedzi garstka osób rozsypanych w dalekich od siebie odległościach z zatrwożonymi wyrazami twarzy. Na miejscu Lorda siedział młody mężczyzna. Miał ciemnobrązowe włosy i bardzo bladą cere. Pewnie gdybym był dziewczyną, to powiedziałbym, że jest przystojny, ale będąc hetero chyba nie wypada. Zajałem swoje miejsce i czekałem na rozwój wydarzeń. Przybyło może 30 osób, gdy Czarny Pan powstał mówiąc - Witam moi wierni śmierciożercy. Pewnie ten wizerunek jest dla was nowością, ale to ciało to jedyne, co po mnie pozostało i pozwoliło mi być tu dziś. Muszę wam oznajmić, że córka Venis Lestrange została odnaleziona- powiedział, dumnie wypinając pierś. Przez salę przeszedł szum wywołany szeptami, który po ostrym spojrzeniu Voldemorta natychamiast ucichł. - Chcę, byście się również dowiedzieli, że Lucjusz Malfoy umarł wczoraj w Azkabanie. Ponieważ Narcyza również poniosła śmierć to Draco zajmie jego miejsce w wewnętrznym kręgu. Pragnę również oznajmić, że zrozumiałem iż nie należy tępić szlam, bo za dwa pokolenia mogą stworzyć nowy ród czystokrwistych czarodziei. Od dziś, naszym zadaniem będzie podbój świata mugoli, by nie zagrażali malejącej populacji ludzi bardziej wartościowych, takich jak my. - zakończył swój monolog. W pomieszczeniu rozległy się oklaski. Zrobiło mi się słabo. Przepraszam, że co ? Ja mam przejąć obowiązki mojego ojca? On chyba sobie żartuje. Nigdy w życiu nie będe jak mój ojciec. Mój wewnętrzny wybuch złości przerwały słowa - Chciałbym wam jeszcze przedstawić pewnego gościa.- rzekł Lord, a do sali zza jego pleców weszła osoba ubrana w pełny strój śmierciożercy. - Delaro*-  mruknął Lord i spod ciężkiego materiału wyłoniła się osoba z długimi do ramion, czarnymi, mocno przetłuszonymi włosami, które zakrywały jego twarz. Po chwili owa osoba odgarnęła pasma z twarzy i zobaczyłem bladą, wychudłą buzię przypominającą niedożywionego nastolatka.
-Severusie, zajmij swoje miejsce.- rozkazał Czarny Pan. Snape ? Przecież nie żył. Potter i jego rudy kumpel sami mówili. Jak on się tu znalazł? Jedyna myśl jaka mi przychodziła to, że jest Inferiusem, ale nie wygladał tak. Przez służbę złu widziałem już nie jednego żywego trupa i wiem, że oni nie mieli źrenic,a jego są aż nadto widoczne. Voldemort, jakby czytając w moich myślach zaczął opowieść - Jak pewnie wielu z was wie, Zakon Feniksa już nie istnieje, ale jego byli członkowie nadal się panoszą. Z jednej strony bardzo mnie to złości, a z drugiej to całkiem dobrze, bo inaczej Severus nie siedziałby tu z nami. Uleczyli go krwią Nagini. Przeżył czasy bezwojenne w ukryciu więc stąd nie mieliście pojecia, że żyje. Od dnia dzisiejszego macie go szanować prawie tak bardzo jak mnie. Będzie ważył eliksiry, więc będzie to na waszą korzyść bo jak mu podpadniecie, to nie możecie być pewni czego się spodziewać - zachichitoł złowrogo.
   Zebranie skończyło się po dwóch godzinach. Czasami, jak słuchałem co on do nas mowił, to miałem wrażenie, że uciekł ze św.Munga z oddziału psychicznie chorych. Prawie w niczym nie przypominał tego żądnego krwi szlam sadysty. Nawet jednego Crucio nie użył. Glizdogon przestał być jego podnóżkiem i mianował go klucznikiem i strażnikiem lochów. Nie uniósł się nawet gdy zapytano o córke Lestrange. Spokojnym tonem wyjaśnił, że dowiemy się wkrótce kim owa panna z przepowiedni jest. Czekam na to z niecierpliwością, bo wiem, że jest przepowiednia, która mówi, że będzie moja. Z tego, co zrozumiałem może być ciężko, bo Lord mówił coś o nowej przepowiedni gdzie było coś o tym, że Czarny Pan zyska moc której nie miał czy coś takiego, ale nie słuchałem dokońca.
~Dwa tygodnie później ~
  Ostatnio ciągle myśle o Granger. Wyobrażam sobie co ona teraz robi, czy płacze, czy się śmieje. Cały czas odkąd zniknęła śni mi sie ta scena pocałunku. To chyba nieco dziwne, prawda ?
   Wczoraj wieczorem siedziałem w swoim pokoju w rezydencji w Londynie, gdy przez uchylone okno wleciała sowa. Wypuściła z dzioba list w czarnej kopercie.
  Otworzyłem go i wyjąłem pergamin, na którym było napisane :
Uprzejmie prosimy Sz.P. Dracona Lucjusza Malfoya o wzięcie udziału w ceremonii pogrzebowej Św. Pamięci Ronalda Weasleya zmarłego 29.07.2000r. 
Uroczystość odbędzie się 31.07.2000r. o godzinie 11.00. Wszyscy goście są proszeni do przybycia pod dom zmarłego skąd przeniesiemy się na cmentarz.
Rodzina i przyjaciele.
Przeczytałem ten list kilka razy i nie mogło do mnie dotrzeć co tu jest napisne. Gdy wreszcie dotarło to zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro. Nie lubiłem nigdy tego rudzielca, ale świadomość, że znałem go tyle lat nie dawała mi spokoju. Najgorsze, że już nigdy nie będe miał okazji się z nim pogodzić. Ta myśl wywołała u mnie wyrzuty sumienia. Może gdy pójdę na ten pogrzeb to trochę zelżeją.
  Ubrałem czarną koszulę i garnitur i spojrzałem na zegar. 10.53 - Już czas - powiedziałem na głos. Złapałem za różdżkę i po chwili stałem pod domem Weasleyów.
-------------------------------------------------------------------------------------
* zaklęcie mojego autorstwa, które likwiduje wierzchni materiał, jak w tym przypadku ciężką szatę śmierciożercy Snape'a. :))

4 komentarze:

  1. .
    Nie to był żart, nigdy nie zostawiłabym tu tylko kropki. No więc tak:
    po 1: martwy Ron, jak mogłaś :(
    po 2 : Hermiona Lestrange (świetnie to wymyśliłaś kochana :* )
    po 3: Snape wrócił ? Ale fajowo ♥
    po 4: notka o pogrzebie jest taka smutna :'(
    Podsumowując rozdział jest boski, mam nadzieje, że Ron jednak pojawi się potem wśród żywych. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga z Ronem będzie jeszcze mnóstwo cergieli i to podejrzewam w przyszłym rozdziale, ale nie obiecuje jeszcze nic :3 A Lestrange to takie świetne nazwizko, że nie mogłam powstrzymać <3 Dziękuję ci za komentarz. To wiele dla mnie znaczy <3
      Buziaki, Noxie :*

      Usuń
  2. Dziewczyno, piszesz tak cudnie *_*
    Nigdy Ci nie dorównam :)
    Szkoda mi Rona [*]
    Pojawił się Snape, ciekawe co będzie dalej ^^
    Czekam na więcej :P
    PS. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Przepraszam za tego Rona, ale bardzo chciałam go uśmiercić XD
      Cieszę się, że Ci się podoba ;))
      Buziaczki, Noxie ;*

      Usuń

Mam nadzieję, że się podobało ;) Proszę, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. ;D