piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 6

Hejka ;) Witam Was dziś z nowym rozdziałem ! :D ale ostrzegam ! Nie sugerujcie się tym rodziałem co do dalszej części tej histori ! I hope you'll like it ;*

*Oczami Hermiony*
   Postać stała do mnie tyłem. Z przerażenia wstrzymałam oddech i czekałam na rozwój wydarzeń. Osoba powoli odwracała się, jakby specjalnie tworzyła napiętą atmosferę. Gdy stanęła prosto przede mną i uniosła głowę zobaczyłam mężczyznę, który przypominał owo ciało wyjęte z grobowca, ale tylko przypominał. 
Ten był dużo przystojniejszy, miał ciemniejsze włosy i jaśniejszą skórę. Gdyby nie fakt, że strasznie się go bałam to powiedziałabym, że jest cholernie seksowny. Szczupły, wysoki  brunet to facet z moich snów. 
  
  Nadal siedziałam "przyklejona" do krzesła i bałam się, że zaraz zginę. W rytuale było napisane, że kochanek, który ratował życie drugiemu ginął. Jednak nic takiego się nie stało. Mężczyzna tylko skinął ręką na Petegriew, a ten podał mu różdżkę. Przyjął ją i machnął delikatnie, a ja poczułam, że już mogę się ruszać. 
Na jego ustach błąkał się mało widoczny, ale jednak uśmiech. To dodało mi trochę otuchy. Niepewnie podniosłąm się z krzesła i o mało nie upadłam, gdyby nie złapał mnie. Skinęłam lekko głową w podziękowaniu i już zbierałam się na odwagę, żeby zapytać o co tu właściwie chodzi, gdy mężczyzna sam się odezwał. - Witaj, pewnie nie wiesz kin jestem, choć tak mądra czarownica powinna się chociaż domyślać. Tom Riddle- powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. -Hermiona Granger- i również podałam mu moją trzęsącą się dłoń. Przez ten strach, który mnie sparaliżował dopiero w chwili zetknięcia się jego skóry z moją przejrzałam na oczy. Przecież to jest do cholery Lord Voldemort ! On tak na luzie dotyka szlamy ? I na dodatek jeszcze jest miły ? Coś tu jest nie tak...

* Oczmi Toma *
  Dziewczyna bała się mnie. Pewnie w innych okolicznościach cieszyłbym się, ale nie teraz. Muszę jej chyba wyjaśnić o co tu chodzi, choć nie do końca sam rozumiem. - Pozwól, że Ci wyjaśnie.- powiedziałem mojej rozmówczyni. - Jesteś tu, bo jesteś moim przeznaczeniem. Wcale nie jesteś szlamą, tak jak do dziś myślałaś, ale czystokrwistą czarownicą. Jako dziecko rodzina oddała Cie tym mugolom, bo bała się o twoje życie. Bała się, że upomnę się o Ciebie, a oni nie chcieli do tego dopuścić. To sam Hogwart Cię mi podarował 50 lat temu. Hermiono, czy zgodzisz się zostać mą i rządzić u mego boku ?- zakończyłem swój monolog. 
Dziewczyna patrzyła z niedowierzaniem na moją twarz i kręciła przecząco głową, a w jej oczach kryły się łzy niezrozumienia. Nim się spostrzegłem, złapała z różdżkę i tyle ją widziałem...

 * Oczami Draco *
  Obudziłem się w domu  Hermiony. Wciąż nie mogłem się otrząsnąć po tym, co się stało. Nigdzie jej nie było. Nie miałem pojęcia co się właściwie wydarzyło. Wyszedłem z jej domu po jakichś półgodzinnych poszukiwaniach. Nie wiem, jak długo byłem nie przytomny, ale na dworzu było już ciemno. Postanowiłem przejść się na piechotę, by trochę uspokoić skołatane nerwy i myśli. Byłem już przy jej samochodzie, gdy usłyszałem szloch. Ruszyłem w miejsce, z którego wydobywał się płacz. To ona. Siedziała oparta o koło auta, z podkulonymi nogami i płakała. Kucnąłem koło niej, a ona natychmiast objęła mnie za szyję. Zapytałem tylko - Co się stało ?- A ona wyszeptała tylko - On wrócił.- a potem zemdlała po raz kolejny tego dnia. Nie mogłem jej zostawić samej w takim stanie. Złapałem ją mocniej w pasie i przeniosłem nas do mojego domu. Ułożyłem dziewczynę na moim łóżku i zobaczyłem jej pokrwawioną bluzkę. Odsunąłem jej kawałek i zobaczyłem dość głębokie rozcięcie w okolicy obojczyka. -Episkey- szepnąłem i przykryłem dziewczynę kołdrą. Siedziałem koło niej trzymając ją za rękę. Wiedziałem, że po dzisiejszych wydarzeniach ona tego potrzebuje.
  
  Minęła godzina odkąd ją tu przyniosłem, a ona dalej się nie przebudziła. Czekałem cierpliwie, ale do czasu. - Aquamenti- wypowiedziałem i strumyk wody chlusnął jej w twarz. Zaczęła się ruszać. Po chwili rozpętało się piekło. Rzucała się po łóżku jak opętana i krzyczała. Bardzo się bałem. Nadal trzymając dziewczynę za rękę szeptałem - Hermiona, csii już w porządku. Jesteś bezpieczna- Nic to nie dawało. Zaniepokojony złapałem dziewczynę za ramiona i potrząsnąłem lekko. Natychmiast się obudziła.
 
*Oczami Hermiony*
  Widziałam go. Stał przede mną i jak gdyby to była najmniej istotna informacja opowiadał mi o jakimś przeznaczeniu. Nagle tło się rozmyło i zobaczyłam go w swojej wężowej postaci zabijającego Harry'ego.
Najgorsze z tego wszystkiego, że nic nie mogłam zrobić. Po chwili znowu obraz się zmienił i byłam tam ja z mrocznym znakiem na lewym przedramieniu. Krzyczałam, ale nie słyszałam swojego krzyku. Nagle poczułam zimną ciecz na twarzy i otworzyłam oczy. Zobaczyłam przed sobą zmartwionego Dracona, który najwyraźniej widział tę całą szopkę. Zawstydzona spuściłam wzrok i czułam jak moja twarz przybiera odcień czerwonego barszczu. Chłopak jedynie westchnął, dotknął mojego podbródka, delikatnie go unosząc i tym samym zmuszając do spojrzenia mu w oczy. Wyszeptałam tylko -Przepraszam- a on bardzo mocno mnie przytulił, jaky wiedział, że tego właśnie potrzebowała. Trwaliśmy w tym uścisku do momentu, gdy niespodziewanie wzdrygnęłam się na myśl, że przeżyłam ten horror naprawdę, a nie tylko we śnie. Doceniłam w Draconie to, że nie wypytuje mnie o wszystko, tylko daje się wyciszyć. 
   
  Postanowiłam opowiedzieć młodemu Malfoyowi o tym, co się wydarzyło, ale dopiero rano, bo wygląda na zmęczonego. Wtedy zorientowałam się, że prawdopodobnie jestem w jego sypialni i zrobiło mi się jeszcze bardziej wstyd, że przeze mnie nie mógł się wyspać  po tym,  co dzisiaj oboje przeszliśmy. 
-Powinieneś się położyć, nie wyglądasz najlepiej - powiedziałam, na co odparł - Masz racje. Pójdę już. -
Pstryknięciem palców zgasił pochodnie na ścianach i wstał, kierując się w stronę drzwi. -Draco, nie idź. Zostań tu ze mną.- wyszeptałam wręcz błagalnie, a chłopak tylko uśmiechnął się łobuzersko i wskoczył pod kołdrę obok mnie. Po chwili spaliśmy już w swoich objęciach.

*Oczami Toma*
  Gdy dziewczyna zniknęła, nie wiedziałem co zrobić. Ewidentnie się mnie bała, a to było dość przykre. Przecież nic bym jej nie zrobił. Ona jest mi przeznaczona. Wiem to od tych pieprzonych 50 lat. Gdyby nie ta przepowiednia pewnie już bym nie wrócił do żywych, więc ona musi coś znaczyć. Nie po to tyle lat jej szukałem, by teraz uciekła mi sprzed nosa. Ona musi nią być, bo jak nie, to kto ? Przecież to jej łza mnie wskrzesiła. Ale zaraz, przecież jeśli by mnie kochała to by umarła, a nic takiego się nie stało. Nic już nie rozumiem. Byłem najpotężniejszym czarodzodziejem w dziejach, a teraz czuję się jak facet z mózgiem dziesięciolatka. Przecież do cholery jestem Czarnym Panem. Powinienem chcieć ją zabić, a nie znaleźć i przekonać, że nie musi się mnie bać. Chyba muszę poczytać trochę o tym rytuale, bo coś mi tu nie pasuje. 
  
  Przecież ja nie miałem duszy, to jakim cudem teraz ją mam ? Ten bliznowaty dzieciak ją zniszczył. Dlaczego znowu ją mam ? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale za to wiem jedno. Odnajdę Hermionę Granger i udowodnie jej, że źle mnie oceniła i będzie moja, a potem stanie u mojego boku na szczycie chwały, bo w końcu jestem Riddle i nie dam sobie w kaszę dmuchać.

2 komentarze:

  1. OMG *__* Tyle się tu dzieje. Rozdział po prostu cudny, boski, najlepszy :P Zazdroszczę ci tak wielkiego talentu. Pisz szybciutko następne, bo nie mogę się doczekać :D Zapraszam do mnie na nowy rozdział samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez ten weekend spróbuję jeszcze coś wyskrobać, ale nic nie obiecuję :)) Akcja jest wymyślana na bierząco, więc potrzebuje chwili, by się zastanowić, czy nie zrobię czegoś głupiego, czego nikt nie będzie chciał czytać. XD zaraz lecę do ciebie c;
    Buziaki, Noxie :*

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że się podobało ;) Proszę, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. ;D